Pracuj mądrze i odpoczywaj mądrze

Stabilizacja na etacie to dla jednych idealna sytuacja zawodowa, podczas gdy dla innych praca przez osiem godzin dziennie jest nie do pomyślenia. Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie siedzenia za biurkiem, a dla dużej części osób aktywnych zawodowo, jest to wymarzona praca. Jeszcze inni zakładają swoje biznesy, nie bojąc się – czy na pewno? – ryzyka i porażek. Od czego zależą nasze preferencje zawodowe i dlaczego jedni radzą sobie w każdej sytuacji, a inni nie? Jaki wpływ mamy na swoją pracę, a jaki ona wywiera na nas?

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, Polacy będący aktywnymi zawodowo, najliczniej pracują w szeroko rozumianym sektorze usług. Prawie jedna trzecia z nas zatrudniona jest natomiast w przemyśle, a prawie dziesięć procent – w rolnictwie. Jako forma zatrudnienia zdecydowanie dominuje praca najemna. Jednocześnie wiele badań i ankiet wskazuje, że jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy, co deklaruje średnio osiemdziesiąt procent pytanych. Jednak jednocześnie połowa Polaków wskazuje na poczucie wypalenia zawodowego, choć nie każdy ma świadomość tak naprawdę, czym ono jest i jak się objawia. Jeszcze inną grupą są pracownicy nie angażujący się w swoje zajęcie (co deklaruje około dziesięć procent) i ci wręcz nudzący się w pracy (wg różnych ankiet jest to około trzydzieści procent pytanych!).

Praca drugim domem

Z racji samego czasu spędzanego w miejscu pracy, czujemy jak dużą część naszego życia stanowi właśnie aktywność zawodowa. Składa się na nią nie tylko realizacja zadań, ale także aspekt społeczny, fakt bycia częścią grupy i odnajdywania się w ustalonej w niej hierarchii. Dotyczy to wszystkich – zarówno pracowników najniższego szczebla, jak i liderów – te osoby przypominają niejako sportowców osiągających cel, którzy teraz muszą wykonać dużo pracy, aby na szczycie się utrzymać i poradzić sobie z podległym zespołem. Co jednak praca daje nam w zamian za trudy dnia codziennego? Pensja, która motywuje nas do działania, jest sprawą oczywistą. Jednak nie jest to jedyny „zysk”, jaki osiągamy dzięki pracy zawodowej. Już bowiem w szkole uczymy się nie tylko pokonywania kolejnych szczebli trudności, ale także dowiadujemy się, że nie wszystko zawsze udaje się od razu. Uczymy się sukcesów, ale także właśnie porażek. Poszerzamy nie tylko wiedzę, ale i horyzonty, które pomagają nam odkrywać nowe pasje, zainteresowania oraz własne zdolności, a nawet pragnienia. To w latach szkolnych definiujemy dużą liczbę celów – tych najmniejszych i tych większych, często życiowych. Dobrze napisany sprawdzian, szóstka w dzienniku – a potem dobrze wykonana praca doceniona przez innych lub której efekty są powszechnie widoczne – to źródła satysfakcji, które przekładają się na dobre samopoczucie nie tylko psychiczne, ale i fizyczne.

Do tego dochodzi rozwój własnych umiejętności organizacyjnych, zarządzania, komunikacji. Tak zdobyte doświadczenia potrafią przydać się także w życiu prywatnym, we własnym domu czy choćby podczas planowania rodzinnych wakacji.

Odważni biznesmeni

Jaki jednak tryb pracy wybrać, aby czerpać z niej jak najwięcej korzyści? Czy powinniśmy zaszyć się w kącie biura i robić tylko to, o co nas poproszą? A może przejąć inicjatywę nawet będąc „trybikiem” na etacie lub w ogóle brać pod uwagę tylko swój własny biznes jako formę zarobkowania?

- Na podstawie doświadczeń w pracy terapeutycznej z pacjentami, mogę jasno stwierdzić, że za wyborem jednej czy drugiej ścieżki zawodowej, nie stoją tylko kwestie ekonomiczne. – mówi Dorota Kowalewska, psycholog, psychoterapeuta w Centrum Terapii Psyche – Poradnia Psychologiczna. – Główne składowe takiej decyzji to przede wszystkim osobowość. Ta z kolei – poza cechami wrodzonymi lub nabytymi bardzo wcześnie, jak odwaga – jest odzwierciedleniem indywidualnych doświadczeń. To wszystko składa się na sposób myślenia danej osoby i jej skłonność do podjęcia ryzyka, aktywności, która nie jest tym wygodnym spędzaniem ośmiu godzin u kogoś za biurkiem.

Etat, choć może kojarzyć się z monotonnią i brakiem przestrzeni na realizację swoich pomysłów, to jednak tak pożądana przez wielu stabilność. Bywa, że tylko złudna – w razie redukcji zatrudnienia lub kłopotów danego zakładu pracy – zwolnienie grozi przecież każdemu, niezależnie od rodzaju posiadanej umowy. Jednak to poczucie stabilizacji jest podawane najczęściej jako atut tej formy zatrudnienia. Jej składowe to także świadomość opłacanych składek do ZUS i wizja w miarę spokojnej emerytury. Pewne pieniądze pojawiające się na koncie co miesiąc bez stękania szefa – nawet jeśli nie są duże – pozwalają spokojnie spać.

- Wcale nie znaczy to, że tak myślące osoby są mniej ambitne czy mniej kreatywne – mówi Dorota Kowalewska. – Tutaj decyduje ich system wartości i sposób funkcjonowania emocjonalnego – skupia się właśnie na poczuciu bezpieczeństwa, a – nazwijmy to umownie: wolność – stawia na drugim miejscu.

Oczywiście łatwo zaobserwować także wpływ najbliższego otoczenia i wychowania w kontekście późniejszej kariery zawodowej. Wszak dzieciom dobrze prosperujących przedsiębiorców dużo łatwiej jest założyć firmę niż komuś, kto takich wzorców i wsparcia nie miał. Bywa, że ktoś posiadający predyspozycje do bycia przedsiębiorcą, nie wchodzi na tę ścieżkę właśnie z powodu braku takich możliwości.

- Główna cecha osób podejmujących ryzyko na polu zawodowym to odwaga. – mówi Dorota Kowalewska. – Ona jednak kształtuje się latami, od dzieciństwa. Dojrzewa wraz z młodym człowiekiem, a często towarzyszy jej odpowiedni temperament. Transformacja wewnętrzna może jednak przyjść także w późniejszym wieku. Przykładem jest pacjent, który przez lata pracował za granicą na etacie, wiele godzin dziennie. Miał tego dość i w końcu podjął się założenia własnej działalności budowlanej. Dziś zapewnia, że była to świetna decyzja i jak mówi – wyzbył się przekonania, że „bez etatu nie ma bezpieczeństwa w życiu”.

Inny mężczyzna przez długi czas łączył pracę na etacie z prowadzeniem własnej działalności. Choć z czasem jego firma zaczęła przynosić większe dochody, wciąż trzymał się etatu, by nie rezygnować z tego, co pewne.

- Dziś prowadzi już tylko dobrze prosperującą firmę, ale droga do tego momentu była trudna – wychowywał się w rodzinie, w której etat był jedyną znaną i akceptowaną formą pracy. – mówi Dorota Kowalewska. - To pokazuje, że schematy rodzinne i przekazy pokoleniowe mają ogromny wpływ na nasze decyzje zawodowe. Dzieci często powielają wzorce rodziców, nawet jeśli wewnętrznie pragną czegoś innego. Pamiętam historię fryzjera, którego mama marzyła, by miał „porządną, stabilną pracę na etacie”. On jednak postawił na swoim i zaryzykował, otwierając salon. Dziś ma wielu klientów i nie zamieniłby swojej pracy na żadną inną. Często powtarza, że cieszy się, iż wtedy nie posłuchał rad rodziców. Podobnie jak on, wielu ludzi przez lata wybiera bezpieczeństwo zamiast marzeń. Czasem słyszę od pacjentów: „przynajmniej będę mieć emeryturę”. I wtedy myślę – czy to wystarczający powód, by rezygnować z siebie? Z tego, co naprawdę chcieli robić? Bo może za tą stabilnością kryje się rezygnacja z własnych pragnień, które kiedyś wydały się zbyt ryzykowne.

Etat jako ostoja spokoju

Trzeba jednak pamiętać, że przeświadczenie o większym bezpieczeństwie patrzenia w przyszłość w przypadku pracy etatowej nie jest bezpodstawne. Składki, ubezpieczenie, pensja o znanej wartości – to świadczenia, dzięki którym można funkcjonować bez większych problemów. Do tego dochodzi mniejsza odpowiedzialność za daną firmę czy przedsiębiorstwo, choć to oczywiście nie tyczy się wszystkich „etatowców”. Pomińmy tym razem jednak odpowiedzialność zawodową czy również cywilną, skupiając się tylko na podejściu czysto psychologicznym do działalności macierzystego miejsca pracy.

- Etat to wybór tych, którzy potrzebują psychicznego bezpieczeństwa, nie chcą mierzyć się z permanentną niepewnością. To może nie przynosić pełnego spełnienia, ale daje ulgę i przewidywalność – a dla niektórych to jest wartość nadrzędna. – mówi Dorota Kowalewska. - Jest w tym duży sens. Jednocześnie jednak czasami ta stabilność jest iluzją ochrony, która utrwala pozostawanie w miejscu nawet wtedy, kiedy pojawia się poczucie niespełnienia, stagnacji lub wewnętrznej tęsknoty za innym życiem. Tutaj każdy musi podjąć tę myśl samodzielnie, w obliczu własnej sytuacji i samego siebie. Często we współpracy z psychologiem – nasza praca skraca wiele dróg i pozwala szybciej spojrzeć na siebie z różnych perspektyw.

Etat może więc ograniczać nasz potencjał do koniecznego minimum, choć wcale nie oznacza, że nie można w swojej pracy wykazywać się inwencją czy też zaangażowaniem. To nadal zależy od nas samych, a jakiekolwiek podejście sobą reprezentujemy – niesie ono za sobą konsekwencje. Większe zaangażowanie może oznaczać awans, który z kolei często oznacza nowe trudności i większe wymagania stawiane nam na co dzień. Najczęściej jednak wiąże się to z wyższą pensją, a przecież to dla wielu z nas jest cel nadrzędny. Znów przebija się zatem pytanie – a może więc powinniśmy zająć się własnym biznesem?

- Z psychodynamicznej perspektywy wybór pomiędzy etatem a działalnością w dużym stopniu wynika z doświadczeń wczesnodziecięcych, przekazów rodzinnych i wzorców bezpieczeństwa. – mówi Dorota Kowalewska. - Jeśli ktoś wychował się w środowisku, w którym stabilność była cnotą, a ryzyko kojarzyło się z zagrożeniem – etat będzie naturalnym wyborem. Jeśli ktoś dorastał, widząc przedsiębiorczość jako normę – dużo szybciej i łatwiej wejdzie w biznes. Nie da się odpowiedzieć jednoznacznie, która ścieżka jest lepsza. Lepsza to ta, która jest wewnętrznie zgodna z nami. Bo odwaga nie polega na tym, by rzucić wszystko i rozpocząć działalność – tylko na tym, by świadomie wybrać coś, co jest naprawdę nasze. Bez ucieczki w iluzje, bez idealizacji i bez poddawania się cudzym narracjom o tym, co jest bardziej wartościowe.

Przede wszystkim zdrowie

W dzisiejszym świecie królują obrazy wyidealizowane w wielu sferach. Nauczyliśmy się w mediach społecznościowych obserwowania cudzych sukcesów, dóbr materialnych i blichtru wszelkiego rodzaju. Widzimy mercedesa sąsiada i jego piękny ogród, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że jest on zaangażowany w pracę w ramach swojego interesu praktycznie przez całą dobę. Nie pytamy go o zdrowie ani samopoczucie, także to psychiczne. Prowadzenie swojego biznesu wiąże się z pewnymi obciążeniami, dylematami, problemami – które mogą generować ogromne napięcie. To z kolei wpływa na zdrowie fizyczne i koło się zamyka.

- Zawsze przestrzegam: dbaj o siebie, zanim pojawi się problem. – mówi Dorota Kowalewska z Centrum Psyche. - Granica między pracoholizmem a odpowiedzialnością bywa cienka i często mylona zarówno osoby pracujące, jak i ich najbliższe otoczenie. W świecie, który premiuje „bycie zajętym”, łatwo pomylić zaangażowanie z uzależnieniem od pracy. Z zewnątrz obie postawy mogą wyglądać podobnie — długie godziny spędzane w biurze, perfekcjonizm, wysoka efektywność — jednak różni je motywacja i emocjonalne tło. Odpowiedzialność to zdrowa forma zaangażowania. Osoba odpowiedzialna kieruje się profesjonalizmem, poczuciem obowiązku i wartościami. Chce dobrze wykonać swoją pracę, bo zależy jej na jakości i relacjach — nie na udowadnianiu swojej wartości. Potrafi też postawić granice: wie, kiedy powiedzieć „dość”, kiedy odpocząć i że praca to tylko część życia, a nie jego całość. Pracoholizm to z kolei kompulsywne, wewnętrznie przymusowe zaangażowanie w pracę, często kosztem zdrowia, odpoczynku i relacji. Motywacją nie jest już chęć działania, lecz lęk i poczucie winy. Osoba uzależniona od pracy ma poczucie, że jeśli na chwilę odpuści, to coś straci – pozycję, uznanie, sens. Odpowiedzialność to świadomy wybór, zdrowe granice i praca jako część życia podczas gdy pracoholizm to wewnętrzny przymus, w dodatku będący poza kontrolą – to praca zamiast życia.

Żaden sukces zawodowy nie ma wartości, jeśli odbywa się kosztem zdrowia i spokoju wewnętrznego. Trudności zdrowotne dotyczyć mogą jednak także ludzi spędzających czas w pracy pozornie spokojnie – za przysłowiowym biurkiem. Choć bywa, że udaje się im uniknąć stresu, to samo długotrwałe siedzenie już jest dla zdrowia szkodliwe. Ciśnienie, serce a nawet nadgarstek i łokieć – potrafią najbardziej dać się we znaki, gdy prowadzimy siedzący tryb życia. Problemy mogą jednak także dotyczyć układu pokarmowego – szybkie, nieregularne posiłki, w tym często fast-food – to prosta droga do problemów z żołądkiem.

- Fundamenty profilaktyki są wspólne dla kobiet i mężczyzn, ale różnice biologiczne i społeczne sprawiają, że strategia powinna być dopasowana indywidualnie. – przekonuje dr n. med. Karina Ryterska z Katedry i Zakładu Żywienia Człowieka i Metabolomiki Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. - Kobiety częściej zmagają się z chorobami autoimmunologicznymi, osteoporozą czy skutkami menopauzy (np. spadkiem energii, problemami ze snem, koncentracją). Dlatego warto wcześniej zadbać o gęstość kości, równowagę hormonalną, zdrowie psychiczne i regularną aktywność fizyczną. Mężczyźni są bardziej narażeni na choroby serca, nadciśnienie, otyłość brzuszną, a także często zaniedbują profilaktykę (rzadsze badania kontrolne, późniejsze reagowanie na objawy).

Wszystkie te czynniki razem wpływać mogą na osłabienie odporności całego organizmu, a więc powodować częstsze infekcje. Dochodzą do tego także procesy degeneracyjne (np. spadek masy mięśniowej, gęstości kości, elastyczności naczyń krwionośnych), które zaczynają się już po 30. roku życia, choć ich skutki są odczuwalne dopiero później. Choroby cywilizacyjne (cukrzyca typu 2, nadciśnienie, insulinooporność) mają długi okres bezobjawowy, dlatego profilaktykę warto zacząć, zanim pojawią się symptomy. Gdy do tego wszystkiego dodamy jeszcze niską higienę snu – bomba w organizmie tylko czeka na wyzwolenie. Dlatego tak ważna jest równowaga między pracą a życiem i czasem prywatnym. Gdybyśmy postawili przed sobą wagę, a na jej szalach położyli pracę i zdrowie – zdecydowanie wolelibyśmy, aby ono wręcz wyraźnie przeważyło!

- Kiedy więc zacząć wprowadzać nowe nawyki? Najlepiej jak najwcześniej – czyli już na początku dorosłości, nawet 20–25 lat przed pięćdziesiątką, której tak się boimy. – mówi Karina Ryterska. - Zdrowe nawyki buduje się latami – aktywność fizyczna, sen, sposób jedzenia, zarządzanie stresem. Im wcześniej je wprowadzisz, tym większa szansa, że staną się naturalne i będą działać ochronnie. Mądra profilaktyka zdrowia i kariery to nie koszt, to inwestycja. Dzięki temu pięćdziesiątka może być nie ograniczeniem, lecz początkiem nowego etapu w pełni możliwości.

Musimy więc dbać, aby nie tylko znaleźć czas – najlepiej każdego dnia – na aktywność fizyczną, ale także na sferę prywatną. Kontakty rodzinne, spotkania z przyjaciółmi, wspólne wyjścia – to wszystko na końcu sprawia, że czujemy się dobrze zarówno w pracy jak i w domu – i to w każdym wieku.

- Przez całe życie, a także od samego początku kariery warto działać długofalowo – zarówno z myślą o zdrowiu, jak i rozwoju zawodowym. – mówi Karina Ryterska. - Po pierwsze: dbaj o ciało, bo to ono niesie cię przez całe życie. Wprowadź aktywność fizyczną jako codzienny rytuał, zadbaj o sen i regenerację, naucz się zarządzać stresem i inwestuj w zdrowe nawyki żywieniowe. To zaprocentuje sprawnością i energią także w późniejszym wieku. Po drugie: rozwijaj kompetencje miękkie – elastyczność, komunikację, umiejętność uczenia się i adaptacji. Świat się zmienia, a nasza zdolność do dostosowania się będzie kluczowa. Buduj różnorodne doświadczenie zawodowe, nie bój się zmiany ścieżki – to zwiększa odporność na kryzysy. Trzecia rada: zabezpieczaj się finansowo – myśl o przyszłości, odkładaj, inwestuj w siebie. I pamiętaj: nie czekaj, aż coś się „zacznie psuć” w twoim organizmie.

Ugasić wypalenie

Co jednak, jeśli w naszej pracy nie czujemy się dobrze i często nawet nie potrafimy nazwać swoich odczuć i samopoczucia? Termin „wypalenie zawodowe” wprowadzili psychologowie: Herbert Freudenberger i Gail North, którzy wyróżnili dwanaście etapów prowadzących do jego pełnego rozwoju. To proces, który narasta powoli – zaczyna się od pozornie dobrych intencji, jak chęć bycia lepszym, bardziej efektywnym, a kończy emocjonalnym i fizycznym wyczerpaniem. Pierwszym z etapów jest poczucie konieczności ciągłego udowadniania swojej wartości. Dana osoba coraz bardziej identyfikuje się z pracą i jej wynikami. Zaczyna myśleć o sobie przez pryzmat osiągnięć. Pochodną takiego podejścia jest punkt drugi: nadmierne angażowanie się w pracę, unikanie współpracy. Pojawia się przekonanie, że „nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ja” czyli trudność w delegowaniu i odpoczynku. To z kolei prowadzi do zaniedbywania własnych potrzeb. Brak snu, nieregularne posiłki, coraz mniej kontaktów z bliskimi. Często pojawia się sięganie po używki – by wyciszyć napięcie. Wkrótce przychodzi odpowiedź organizmu, czyli punkt czwarty: utrata energii i poczucie zmęczenia. Organizm daje pierwsze sygnały ostrzegawcze – spada odporność, pojawiają się problemy ze snem, drażliwość i frustracja. Ostatnie etapy zjawiska wypalenia zawodowego, to w skrócie: przewartościowanie priorytetów, izolacja, cynizm, wycofanie. Coraz mniej radości z pracy, unikanie kontaktu z ludźmi, narastający pesymizm. Praca, która kiedyś nadawała sens, staje się obciążeniem. Finalnie, następuje utrata poczucia własnej wartości, pustka, depresja, pełnoobjawowe wypalenie. To moment, w którym człowiek czuje, że nie ma już siły. Towarzyszy temu emocjonalne odrętwienie, poczucie bezsensu, czasem myśli rezygnacyjne.

- Wypalenie nie jest oznaką słabości, lecz sygnałem, że zbyt długo funkcjonowaliśmy ponad siły. To moment, w którym warto zatrzymać się i zapytać: czego potrzebuję, by znów poczuć sens w tym, co robię? Można jednak z tego wyjść i na nowo – po psychoterapii – poczuć moc i radość z życia i pracy – mówi Dorota Kowalewska. – Zawsze jednak zachęcam przede wszystkim do przeciwdziałania problemowi, zanim ten pojawi się w naszym życiu. Moje rady, to: ustalaj realistyczne cele. Nie wszystko musi być idealne. Dążenie do perfekcji często kończy się frustracją, a nie sukcesem. Dbaj o zdrowy tryb życia. Sen, ruch i regularne posiłki to podstawy, które mają realny wpływ na odporność psychiczną. Znajduj czas na odpoczynek i hobby. Wypoczynek nie jest luksusem, tylko koniecznością. To moment, w którym mózg się regeneruje. Doceniaj współpracę. Praca zespołowa nie tylko odciąża, ale też daje poczucie wspólnoty i wsparcia emocjonalnego. Świadomie stawiaj granice. Oddzielaj życie zawodowe od prywatnego. Naucz się mówić „nie” – nawet jeśli wymaga to odwagi. Przytakujesz przyjmując nowe zadanie wiedząc, że masz całą masę innych? Powiedz o tym przełożonemu. Rozmawiaj o trudnościach. Nie tłum w sobie stresu. Współpracownicy, bliscy, czy też profesjonalny terapeuta mogą pomóc ci spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.

Prestiż  
Grudzień 2025